Czas oczekiwania na sprzedaż mieszkania się wydłuża
Sytuacja na rynku mieszkań zmieniła się i to dosyć wyraźnie w ciągu ostatnich miesięcy. Mówi się nawet o długim okresie wyczekiwania na sprzedaż swojej nieruchomości. Dla przykładu
w stolicy w I kwartale tego roku sprzedający musieli czekać średnio aż 159 dni, czyli ponad pięć miesięcy, aby doszło do transakcji. W pozostałych dużych miastach wcale nie jest lepiej. Kupcy pojawiają się przeciętnie dopiero po 124 dniach od wystawienia oferty. Skąd takie nagłe anomalia?
– Ten stan znajduje swoje odbicie w wydłużonym czasie obecności oferty sprzedaży na rynku oraz mniejszym nią zainteresowaniu – twierdzi dyrektor agencji Północ Nieruchomości, Marcin Niemyjski.
– O ile wcześniej mieszkania o średniej lub dużej powierzchni potrafiły znaleźć nabywców w kilka tygodni, o tyle dziś ten czas możemy mierzyć już w miesiącach – zwraca uwagę.
Z obserwacji wynika, że w związku z wydłużającym się okresem sprzedaży, który nie przynosi efektu, właściciele mieszkań decydują się nawet na wycofanie swojej oferty. Najzwyczajniej w świecie chcą oni przeczekać trudny okres i powrócić do tematu „za jakiś czas”.
– Liczą, że nisko oprocentowany kredyt hipoteczny ożywi rynek. Państwowe dopłaty zgodnie z zapowiedzią rządu mają być do wzięcia od lipca. Niektóre wycofywane ze sprzedaży mieszkania trafiają na rynek najmu. Część sprzedających liczy na wzrost cen i korzystniejszą sprzedaż – wyjaśnia Marcin Niemyjski.
Nieco inaczej wygląda to na rynku małych mieszkań.
Tam lokale znajdują nowych nabywców w zaledwie kilka lub nawet kilkanaście dni od wystawienia ogłoszenia. Przy czym podaż jest bardzo mała, stąd też
inwestorzy nie mają zbyt wielkiego wyboru.
Wydłużonemu okresowi sprzedaży mieszkania towarzyszy spadek ich ceny
Nie tylko czas oczekiwania na sprzedaż nieruchomości z rynku wtórnego stanowi problem. Do tego da się zaobserwować trend obniżania cen ofertowych, który ma miejsce jeszcze w trakcie ekspozycji mieszkań i to niemal we wszystkich polskich miastach.
– W Warszawie różnica między pierwszą a ostatnią ceną ofertową lokalu wyniosła w I kw. 5,6 proc., we Wrocławiu – 5,3 proc., w Łodzi – 5,2, w Gdańsku – 5, w Krakowie – 4,7, w Poznaniu – 2,9 proc. – podaje jeden z ekspertów rynku nieruchomości.
Warto również przyjrzeć się temu, jakie mieszkania nabywane są najchętniej i w jakiej kwocie. I tutaj okazuje się, że
w stolicy inwestorzy, którzy stawiają na lokale z drugiej ręki, płacą 689 tys. zł za średni metraż – 58 mkw., co w ogólnym rozrachunku daje kwartalny spadek o 5,1 proc. We Wrocławiu klienci, kupując mieszkania o powierzchni 60 mkw., również płacą teraz nieco mniej niż kilka miesięcy temu, bo 579 tys. zł. Z kolei
na krakowskim rynku wtórnym ceny transakcyjne lokali spadły w ciągu kwartału o 0,2 proc. To daje stawkę 10,3 tys. zł za mkw. za 49 mkw. Oczywiście wiele zależy tak naprawdę od dzielnicy, w jakiej nabywa się nieruchomość. O ile w jednej ceny faktycznie mogą faktycznie maleć, o tyle w innej są praktycznie niezmienne, lub nawet znacząco rosną.
