Nieznane są jeszcze szczegóły określające zasady, na jakich będą przyznawane i spłacane kredyty objęte gwarancją, wiadomo jednak, że mają one zastąpić obowiązujący dotychczas wkład własny. Jak zakłada rząd, wszystkie projekty „Polskiego Ładu” dotyczące sektora mieszkaniowego mają wejść w życie do 2030 r. Anna Kornecka, pełniąca funkcję wiceministra rozwoju, pracy i technologii na początku lipca poinformowała jednak, że kredyty bez wkładu własnego prawdopodobnie zaczną obowiązywać już od przyszłego roku.
Na razie wiadomo, że kredyty te będą udzielane tylko w walucie polskiej, a minimalny okres spłaty wyniesie 15 lat. W ich ramach będzie można nabyć zarówno nieruchomość z rynku pierwotnego, jak i wtórnego, kredyty te będą również przeznaczone na budowę domu lub zakup działki. Co do zasady, kredyty bez wkładu własnego mają być skierowane do małżeństw, rodziców samotnie wychowujących dziecko oraz osób niepełnosprawnych.
Jak gwarancja wkładu własnego wpłynie na dzietność w Polsce?
Rząd zakłada, że wprowadzone zmiany ułatwią otrzymanie kredytu mieszkaniowego i zachęcą młodych ludzi do przeprowadzania się do własnego M. To natomiast ma wpłynąć na ich stabilizację i zachęcić do posiadania potomstwa.
– Strategia Demograficzna powiązana z Polskim Ładem, czyli konkretnymi rozwiązaniami, ma cel dalekosiężny, jakim jest wyjście z pułapki niskiej dzietności, czyli dojście do zastępowalności pokoleń – ocenia w rozmowie z Newserią minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. – Niedługo przedstawimy ustawę o polityce mieszkaniowej – dodaje. Warto zaznaczyć, że wskaźnik dzietności w Polsce spada już od trzech lat. Obecnie osiągnął on najniższy poziom od 2016 r. Sytuacja ta jest o tyle kłopotliwa, że nie gwarantuje zastępowalności pokoleń.
Mimo licznych starań rządu, do tej pory nie udało się zwiększyć dzietności. Nowa strategia ma więc dotyczyć innego niż do tej pory sektora – mieszkaniowego. Trudno powiedzieć, czy okaże się skuteczny, jednak ministerstwo rodziny i polityki społecznej podchodzi do niego optymistycznie.
– Planujemy, że w roku 2040 osiągniemy wskaźnik dzietności 1,8. To nie jest jeszcze zastępowalność pokoleń, bo wiemy, że do tego trzeba ponad 2,2. Ale jeżeli nam się uda dojść do 1,8, to będzie wielki sukces – ocenia Marlena Maląg.