Tradycyjnie od marca do końca czerwca na rynku wynajmu mieszkań panuje marazm. Najwięcej transakcji, szczególnie w dużych ośrodkach akademickich, przypada na sierpień i wrzesień, kiedy mieszkań szukają studenci. W związku z tym ruchy cenowe odnotowane w II kwartale są raczej niewielkie i odnotowuje się nieco więcej spadków.

W Polsce maleje liczba gruntów rolnych wystawionych na sprzedaż. Z tego powodu w ciągu ostatnich 14 lat cena 1 hektara ziemi wzrosła dziesięciokrotnie i nadal będzie rosła, gdyż popyt przewyższa podaż.

Mimo najlepszej od lat koniunktury w budownictwie, ubezpieczyciele zalecają ostrożność w udzielaniu kredytu kupieckiego, szczególnie firmom, które wchodzą na rynek.

W roku 2005 zawarto ok. 213 tys. transakcji kupna (sprzedaży) nieruchomości ogółem. Wśród zawartych transakcji dominowały transakcje lokalami mieszkalnymi (33,3 proc.), gruntami zabudowanymi (24,4 proc.) oraz obrotu użytkami rolnymi (38,0 proc.). Te trzy kategorie łącznie stanowiły około 96 proc. wszystkich transakcji zawartych nas rynku nieruchomości.

W ciągu pierwszego półrocza najbardziej wzrosły ceny używanych jednopokojowych mieszkań – o ponad 20 proc. Sprzedawcy żądają 7 tys. zł za mkw. I nie mają problemów ze zbyciem.

Polskie fundusze nieruchomości nie mają co kupować. Rynek komercyjnych projektów skurczył się, odkąd zagraniczni gracze uwierzyli w potencjał wzrostu cen polskich nieruchomości.

Mała podaż mieszkań powoduje, że umowy podpisywane są pospiesznie. Nabywcy mieszkań płacą za dziury w ziemi i nie żądają od sprzedających dokumentów, nie zwracają też uwagi na klauzule zawarte w umowach.

Minister budownictwa jest przekonany, że powstanie 3 milionów mieszkań w ciągu siedmiu lat jest realne. Antoni Jaszczak powiedział Sygnałom Dnia, że świadczy o tym boom kredytów hipotecznych.

Właściciele mieszkań w budynkach wpisanych do rejestru zabytków nie muszą płacić podatku od nieruchomości. Wielu o tym nie wie i traci pieniądze.

Za cztery lata wartość kredytów hipotecznych może w Polsce wzrosnąć do około 158 miliardów złotych, co odpowiadałoby 12 procentom PKB – podaje „Rzeczpospolita”, powołując się na prognozy Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.