Urlop od rosnących stóp procentowych
Rosnące raty kredytów hipotecznych to od wielu miesięcy problem, z którym zmagać muszą się polskie rodziny. Odpowiedzią mają być wakacje kredytowe, czyli zawieszenie spłaty nawet ośmiu rat. Kredytobiorcy będą mogli skorzystać z niego dwa razy w sierpniu oraz we wrześniu i do wyboru dwa razy w październiku, listopadzie lub w grudniu. Dodatkowo cztery razy w 2023 roku, po jednej racie w każdym z czterech kwartałów.
Jeżeli osoba posiadająca kredyt hipoteczny zdecyduje się na złożenie wniosku, umowa zostanie automatycznie wydłużona. W zależności od tego przez ile miesięcy klient będzie korzystał z możliwości zawieszenia spłat, o tyle dłużej będzie regulował swoje zobowiązanie wobec banku. Wakacje nie oznaczają bowiem zwolnienia ze zwrócenia pożyczonych pieniędzy. Kredytobiorca zrobi to za kilka bądź nawet kilkanaście lat.
Jak to działa w praktyce?
Nowa ustawa obejmuje umowy sprzed 1 lipca br. Termin spłaty musi mijać co najmniej po 1 stycznia przyszłego roku. Na wsparcie mogą liczyć osoby, które zaciągnęły kredyt na zakup mieszkania.
Eksperci przypuszczają, że w pierwszych dniach z nowych przepisów skorzystać może nawet 3 mln Polaków. Ministerstwo Finansów informuje, że kredytobiorca zainteresowany zawieszaniem spłaty raty, powinien złożyć odpowiedni wniosek maksymalnie dzień przed terminem zapadalności kolejnej transzy. Duże zainteresowanie wywołać mogą problemy natury technicznej lub awarie systemu. Ci, którzy spotkają się z trudnościami w złożeniu wniosku w sposób elektroniczny, powinni nadać przesyłkę rejestrowaną lub udać się do banku osobiście.
Eksperci ostrzegają
Wakacje kredytowe to korzystna propozycja dla tych, którzy mają trudności ze spłatą wciąż rosnących rat. Nie pomaga także niepewność tego, jak w przyszłości będzie kształtował się poziom stóp procentowych.
Eksperci są jednak sceptyczni. Rządowa pomoc nie obejmie wszystkich kredytobiorców. Pominięci zostali frankowicze. Banki rozważają zaskarżenie ustawy do unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Dla nich zawieszenie spłat oznacza perturbacje oraz odpływ funduszy konsumentów. Bankowcy zauważają, że w dłuższej perspektywie zmniejszy zysk z lokat, a w rezultacie obniży się zdolność do finansowania rozwojowych inwestycji przez sektor.
Wojciech Tumidalski z „Rzeczypospolitej” wskazuje także na ryzyko związane z propozycją polskiego rządu. Jego zdaniem nie rozwiązuje ona problemu z kredytami, niezależnie od waluty.
- Są nim niedozwolone klauzule w umowach, które oznaczają ryzyko niespłacenia kredytu. Problem w tym, że owo ryzyko mocą tej umowy jest w całości przerzucone na kredytobiorcę, którego bank nie poinformował należycie, na co się decyduje. Z tym jednak rząd ani parlament nic nie robią i znów rozwiązanie problemu zrzucają na sądy. Nierozbrojona mina ciągle leży, tylko przysypana piaskiem - tłumaczy.