Rygorystyczne przepisy mają zatrzymać lex deweloper

Miasta wyznaczają własne ograniczenia, by powstrzymać niechciane inwestycje mieszkaniowe, które są sprzeczne z przyjętymi miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Przyjęta w ostatnim czasie przez sejm ustawa mająca na celu ułatwienie realizowania projektów mieszkaniowych może komplikować sprawę bardziej, niż mogłoby się wydawać. Poznań jest kolejnym miastem, które skorzysta z przysługujących mu możliwości wprowadzenia własnych regulacji nowych przepisów.

Jak ocenia prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, lex deweloper tak naprawdę nie pomaga w rozwiązaniu problemów mieszkaniowych, a jedynie daje inwestorom narzędzia, poprzez które mogą oni zaburzać ład przestrzenny i doprowadzać do niekontrolowanej rozbudowy miasta. Co więcej, prezydent nie będzie mógł decydować o lokalizacji czy wielkości planowanych inwestycji. Jaśkowiak podkreśla, że władze Poznania chcą, by budowano nowe mieszkania, jednak zwiększanie liczby lokali nie może odbywać się kosztem jakości powstających w ten sposób osiedli.

W związku z tym, zgodnie z przysługującym miastom prawem, Poznań opracowuje własne, Lokalne Standardy Urbanistyczne. Zgodnie z nimi, o połowę zmniejszono dopuszczalne odległości osiedli od placówek edukacyjnych czy komunikacji publicznej. Nie będzie można realizować również projektów przewidujących wyższe niż 7-kondygnacyjne budynki. Miasto chce także, by deweloperzy przestrzegali normatywu parkingowego – w przypadku zabudowy wielorodzinnej na 1 lokal mają przypadać 2 miejsca postojowe dla samochodów. Oprócz tego trzeba będzie spełnić wymóg odnoszący się do dostępu do sieci ciepłowniczej, co pominięto w tzw. lex deweloper.

W świetle ustawy wprowadzane przez lokalne władze ograniczenia nie mogą przekroczyć o 50 proc. ustawowo przyjętych wytycznych. Podobne do poznańskiej, uchwały przygotowują już Warszawa, Łódź, Gdańsk oraz Białystok.