Wśród popularnych lokalizacji wyróżnić można już nie tylko okolice większych miast – Polacy coraz chętniej uciekają na wieś, w góry i nad morze. Chętnie wybierają nieruchomości w pobliżu lasów, rzek i jezior. Poszukiwane są nie tylko działki budowlane, ale także rekreacyjne, rolne, a nawet leśne. Coraz popularniejsze robią się także siedliska. Na podstawie raportu przygotowanego przez HRE Investments można zauważyć, że najbardziej wzmożony ruch odnotowuje się na rynku działek pozwalających na budowę. W I kwartale br. zainteresowanie nimi było bowiem nie tylko o 2/3 wyższe niż przed rokiem, ale wręcz najwyższe w historii.
Największym zainteresowaniem cieszyły się działki leśne
Jak pokazuje szczegółowa analiza HRE Investmens największy – bo aż o 70 proc. – wzrost zainteresowania w I kwartale br. rok do roku dotyczył działek leśnych. Tuż za nimi, z wynikiem 67 proc., uplasowały się działki budowlane. Nieco mniej popularne były działki rekreacyjne i działki rolne – wzrost zainteresowania odpowiednio o 48 i 38 proc. Najmniejszym zainteresowaniem cieszyły się w I kwartale br. działki siedliskowe oraz działki ROD, jednak i tu odnotowano wzrost zainteresowania odpowiednio o 27 i 26 proc.
– Dużo czasu jeszcze minie zanim dowiemy się czy i jakie domy właściwie rodacy będą na tych parcelach budować. Bez wątpienia lepiej będzie, jeśli okaże się, że jesteśmy dziś świadkami mody na budowę wakacyjnych i weekendowych dacz. Tak jak i w wielu innych sferach związanych z mieszkalnictwem, także i w kwestii posiadania drugich domów, mamy w Polsce wciąż ogromne zaszłości – komentuje wzmożony popyt na ziemię Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, który opracował raport.
Co stoi za rosnącym popytem na ziemię?
Jak podkreśla ekspert, moda na wyprowadzkę z miast może jednak okazać się niebezpiecznym zjawiskiem. W szczególności w obliczu trwającej od ponad roku pandemii koronawirusa takie decyzje często podejmowane są pochopnie i pod wpływem wprowadzanych przez rząd obostrzeń, a także ułatwiającej takie decyzje pracy zdalnej. Bowiem wielu dzisiejszych inwestorów po czasie może być rozczarowanych i niezadowolonych z nieprzemyślanej decyzji.
Jest jednak jeszcze jeden – prócz chęci ucieczki na wieś w trakcie pandemii – prawdopodobny motyw stojący za wzmożonym popytem na działki. Mowa o obawie przed inflacją oraz tzw. popycie spekulacyjnym, który w tym przypadku miałby polegać na zakupie większej działki już z założeniem jej podziału na mniejsze parcele i późniejszej ich sprzedaży z zyskiem.
Naturalną konsekwencją rosnącego popytu powinien być wzrost cen nieruchomości. Jednak dane na ten temat mogą być nieprecyzyjne i tylko w ograniczonym stopniu obrazują sytuację na terenie poszczególnych województw.
– Zmiany cen mogą bowiem wynikać nie tylko z tego, że za podobne działki trzeba płacić więcej. Równie dobrze dynamika średnich cen może być zaburzona faktem wystawiania na sprzedaż większej liczby uzbrojonych działek bliżej dużych miast. Ruch w drugą stronę może być za to pokłosiem tego, że np. do sprzedaży trafia więcej działek o wątpliwej możliwości zabudowy z dala od porządnych dróg i mediów – zaznacza Bartosz Turek.