Rozważane w resorcie zmiany dotyczące opodatkowania nieruchomości miałyby stanowić receptę na transakcje o charakterze spekulacyjnym.
Nieruchomości to nadal atrakcyjna lokata kapitału
Na polskim rynku nieruchomości obserwujemy wzmożony popyt przewyższający podaż. Efektem są rosnące ceny transakcyjne, które tylko w ostatnim roku zwiększyły się o 10 proc. Jak podkreśla jednak Związek Przedsiębiorców Polskich w komunikacie wystosowanym w sprawie planów ministerstwa, wysokie kwoty wciąż nie odstraszają inwestorów, a nieruchomości nadal stanowią atrakcyjną i stabilną lokatę kapitału – nie przewiduje się bowiem spadku cen, a co najwyżej wyhamowanie ich wzrostu.
– Sytuację tą dostrzegły władze publiczne, wśród których przedstawicieli pojawiają się pomysły dotyczące opodatkowania różnego rodzaju inwestycji na rynku nieruchomości. W ostatnich dniach jeden z przedstawicieli Ministerstwa Rozwoju podzielił się planami w tym zakresie z dziennikarzami i zapowiedział walkę ze spekulantami na rynku nieruchomości. Posłużył się przy tym przykładem, w którym jeden ze skandynawskich funduszy inwestycyjnych zakupił jednorazowo 1000 mieszkań za kwotę 100 miliardów euro. Jednocześnie wskazał, że choć dane wskazują, że transakcje spekulacyjne stanowią kilka procent, a te dokonywane przez fundusze inwestycyjne około 1 proc., to Ministerstwo Rozwoju i Technologii planuje działać z wyprzedzeniem – czytamy w komunikacie Związku Przedsiębiorców Polskich.
Resort zapowiedział zatem – w trosce o dobro obywateli, którzy z uwagi na rosnące ceny na rynku nieruchomości nie mogą sobie pozwolić na zakup mieszkania – wprowadzenie nowych podatków. Padła zatem propozycja wprowadzenia podatku od pustostanów, a także od zysku ze spekulacji i podatku katastralnego od drugiego lub trzeciego mieszkania. Ten ostatni ZPP określił jednak mianem „kolejnego ciosu w klasę średnią, a także tych, którzy z przyczyn życiowych (np. spadek) weszli w posiadanie więcej, niż jednego mieszkania”.
Ministerstwo chce walczyć ze spekulacjami
O spekulacji możemy mówić w przypadku podmiotów takich, jak np. fundusze inwestycyjne, które kupują wiele mieszkań w celu dalszej odsprzedaży z zyskiem lub wynajmowania. Jednak, jak zauważa ZPP, nie jest w interesie takiego podmiotu utrzymywanie takich nieruchomości jako „pustostany”. Drugą grupę „spekulantów” stanowią natomiast, również inwestujące na rynku nieruchomości, podmioty indywidualne. Nie mają kapitału na zakup dużej ilości mieszkań więc ich działalność ogranicza się zwykle do kupowania pojedynczych mieszkań z zamiarem późniejszego ich wynajmu lub house flippingu, czyli kupowaniu mieszkań w atrakcyjnej cenie z zamiarem dalszej sprzedaży z zyskiem.
– Zgodnie z danymi GUS w okresie od stycznia do września 2021 r. oddano do użytkowania 164,4 tys. mieszkań, czyli o 5,2 proc. więcej niż przed rokiem. Jeśli szacunki Ministerstwa są słuszne, to około 1,6 tys. z nich zostało zakupionych przez fundusze inwestycyjne, a kolejnych kilka tysięcy przez inwestorów indywidualnych w celach „spekulacyjnych”. Skala takich transakcji nie jest zatem duża – podkreśla ZPP.