Według szacunków HRE Investments opartych na danych portalu numbeo w Polsce, aby pozwolić sobie na zakup 50-metrowego „M”, należy pracować niemal 9 lat, odkładając wszystkie pieniądze na ten cel. Na tle innych europejskich krajów Polska nie wypada źle.
W Polsce na własne „M” zarabiamy 5 miesięcy krócej niż wskazuje średnia europejska
Odkładając wszystkie zarobione pieniądze, w Warszawie poza centrum własne 50-metrowe mieszkanie można kupić po 8 latach 10 miesiącach i 6 dniach. HRE Investments oszacował tę wartość na podstawie danych dostarczonych przez portal numbeo. Za 1 mkw. poza centrum polskiej stolicy należy zapłacić prawie 9 tys. złotych. Przy czym średnie zarobki netto to ponad 4,2 tys. miesięcznie.
W porównaniu do średniej europejskiej w Polsce na własne mieszkanie należy oszczędzać 5 miesięcy krócej. Są jednak kraje, jak na przykład Islandia czy Belgia, gdzie na swoje 50-metrowe „M” można uzbierać środki w niespełna 5 lat.
Według opracowania HRE Investment w 15 europejskich stolicach na własne mieszkanie należy pracować dłużej niż w naszym kraju. Szczególnym przypadkiem jest Monako – tutaj dojście do swojego „M” zajmuje ponad 43 lata. Jest to związane z wysoką ceną za 1 mkw. W ścisłym centrum jest to równowartość 234 tys. złotych za 1 mkw., poza centrum niemal 175 tys. złotych za 1 mkw.
Dłużej na własne mieszkanie muszą pracować także mieszkańcy Słowacji, Grecji, Austrii (ponad 9 lat), Portugalii (niemal 11 lat), Wielkiej Brytanii (ponad 12 lat) oraz Francji (niemal 16 lat).
Polska na tle innych krajów europejskich
Według szacunków HRE Investments w 24 europejskich stolicach można nabyć własne mieszkanie szybciej niż w Warszawie. Wśród nich wyróżnić można m.in. Rzym, Amsterdam, Oslo, Madryt, Wilno, Berlin, Dublin, Zurych oraz Brukselę.
Jak pokazują szacunki, średnia jako miara statystyczna nie zawsze ma odpowiednie odzwierciedlenie w rzeczywistości. Dla przykładu w Kijowie (Ukraina) na własne „M” należy pracować przez 6,5 roku przy średniej pensji netto wynoszącej 2,2 tys. złotych (według danych numbeo). Tymczasem kraj ten boryka się z dużym rozwarstwieniem społecznym. Osoby zarabiające najwięcej zawyżają przeciętne zarobki. Obecnie minimalna krajowa na Ukrainie wynosi równowartość 750 złotych brutto. W Polsce natomiast wynagrodzenie minimalne wynosi 2,6 tys. złotych przy średniej warszawskiej 4,2 tys. złotych. Rozbieżności nie są więc tak duże, jak u naszych wschodnich sąsiadów.
Liderami zestawienia są Bruksela oraz Reykjavik. W Brukseli jednak, w porównaniu do Polski, zniechęcić do zakupu mogą wysokie koszty transakcyjne. Sprawiają one, że ostateczny koszt inwestycji wzrasta nawet o 20%. W Islandii natomiast popyt na mieszkania nie jest zbyt duży ze względu na panujące tu warunki. Stąd też relatywnie niska cena za 1 mkw.
W Polsce sytuacja na rynku mieszkaniowym nie jest zła. Jak jednak pokazują statystyki, zawsze może ona ulec poprawie i chociaż trochę zbliżyć nasz kraj do czołówki.