Dwa pokoje – tylko na tyle może sobie pozwolić statystyczny Polak
Według danych ekspertów Credipass w IV kwartale 2021 r. para bez dzieci przy łącznych zarobkach 8 tys. zł netto posiadała zdolność kredytową na poziomie 632 tys. zł. Dysponując takim funduszem w tamtym okresie, większość ofert stawała się osiągalna, nawet jeśli dotyczyło to mieszkań w największych aglomeracjach Polski. Seria podwyżek stóp procentowych zaburzyła wszystko, powodując, że możliwości finansowe większości Polaków znacząco stopniały. Stąd też wybór mieszkań stał się mocno ograniczony i to w zaskakująco szybkim tempie. Nabywcy masowo rezygnowali z zakupu, bo choć mogli sobie pozwolić na „jakieś mieszkanie”, to w rzeczywistości perspektywiczne lokum w przypadku pojawienia się dziecka zaczynało być sporym wyzwaniem.
Nic więc dziwnego, że od prawie roku największym zainteresowaniem klientów cieszą się małe, względnie średnie lokale w przedziale od 30 do maksymalnie 50 mkw. W Warszawie tego rodzaju transakcje stanowią ok. 39 proc. ogółu całej sprzedaży, a w pozostałych największych miastach jest to 45 proc. Niezależnie od lokalizacji, mieszkania te są najczęściej wybierane przez Polaków. Rywalizacja o dwupokojowe mieszkania staje się bardziej zacięta z uwagi na fakt, że tego rodzaju kategoria lokali jest także domeną klientów inwestycyjnych. Eksperci oszacowali, iż nieco ponad 48 proc. wszystkich nabywców to właśnie grupa inwestorów, którzy z reguły nabywają nieruchomości nie większe niż 45 mkw.
Deweloperzy mają powód do zadowolenia, ponieważ szybko pozbywają się takich mieszkań. Z drugiej zaś strony wraz z coraz wyższym metrażem liczba zainteresowanych topnieje. W obecnych czasach mało kto może pozwolić sobie na 75-metrowe mieszkanie, które w stolicy często kosztuje blisko milion złotych lub nawet więcej. Ze statystyk wynika, że jedynie 10 proc. sprzedawanych lokali w największych polskich miastach ma metraż przewyższający 80 mkw.
Ile trzeba zarabiać, by można było sobie kupić dwupokojowe mieszkanie?
Zakup nieruchomości za pomocą kredytu hipotecznego to w Polsce najpopularniejsza forma finansowania. Z tym że wysoka inflacja spowodowała wzrost stóp procentowych, a tym samym utrudniła uzyskanie wsparcia z banku. Nawet jeśli klient chciał nabyć lokum w Łodzi, gdzie nieruchomości są najtańsze, posiadając wkład własny na poziomie 20 proc. i zaciągając kredyt na 30 lat, rata zobowiązania wynosiła niespełna 1,4 tys. zł. Oprócz Łodzi ratę poniżej 2 tys. zł można było otrzymać jedynie w Poznaniu. W pozostałych lokalizacjach comiesięczny koszt, którego przeznaczeniem jest spłata zadłużenia bankowego, przewyższa 2 tys. zł. Najdrożej jest oczywiście w Warszawie, gdzie w przypadku niewielkiego metrażu rata może wynieść nawet 2,8 tys. zł.
Wysokie raty kredytu hipotecznego nie są jedynym hamulcem na rynku nieruchomości. Do tej pory ogromny problem pojawiał się już w trakcie chęci podjęcia współpracy z bankiem, czyli na etapie badania zdolności kredytowej. Wielu wnioskodawców zostało odprawionych z kwitkiem, tym samym uniemożliwiając im zakup wybranej nieruchomości.
- Banki przy liczeniu zdolności kredytowej dodawały 5 pkt proc. bufora na wypadek wzrostu stóp procentowych. Teraz, dzięki nowym wytycznym KNF, będą mogły dodawać jedynie 2,5 pkt proc., co pozytywnie wpłynie na obliczaną zdolność kredytową i ułatwi drogę do zakupu mieszkania. Przy tak wysokich stopach procentowych, jak obecnie i jednoczesnym doliczaniu 5 pkt proc. bufora, klienci często spotykali się z niską zdolnością kredytową, przez co nie mogli otrzymać z banku wystarczającej kwoty kredytu. Teraz to się zmienia. Już pierwsze banki wprowadziły nowe rekomendacje, co otwiera drogę do zakupu mieszkania — mówi Damian Parypa, Ekspert finansowy Credipass z Katowic.
Według aktualnych wyliczeń, które uwzględniają nowy 2,5 pkt proc. bufor, aby mogło dojść do zakupu 40-metrowego mieszkania w Łodzi, dochód dwuosobowego gospodarstwa domowego bez dzieci musiałby być na poziomie 4,5 tys. zł netto. W tym samym przypadku w Poznaniu para powinna zarabiać 4,9 tys. zł, w Gdańsku 5,8 tys. zł, z kolei w Warszawie 6950 zł.