Ceny nie rosną już tak szybko
Od dłuższego czasu kupując nieruchomość, trzeba liczyć się z tym, że spora część wydatków zostanie przeznaczona na opłaty za usługi remontowo-budowlane. Brak wystarczającej liczby specjalistów, którzy mogliby zaspokoić popyt na rynku mieszkaniowym spowodował, że ceny rosły jak szalone. Załamanie na rynku, które obserwować można było w ubiegłym roku, zmieniło nieco sytuację. W obliczu kryzysu ekonomicznego, wysokiej inflacji i niepewności związanej z wybuchem wojny w Ukrainie, fachowcy zaprzestali podnoszenia swoich cenników. Dane Eurostatu wskazują, że nadal jest drożej niż w zeszłym roku, ale tempo wzrosty stawek za usługi remontowo-budowlane wyhamowało i maleje.
Eksperci tłumaczą, że rynek doświadcza dezinflacji. To zjawisko, które wiąże się nie ze spadkiem cen, ale z mniejszą dynamiką jej wzrostu. Nie zmienia to faktu, że za remont czy wykończenie mieszkania właściciel nadal zapłaci więcej niż na początku 2022 r.
Nadal jest drogo
W styczniu 2023 r. największy wzrost cen odnotowano w przypadku malarzy. Trzeba było zapłacić aż o 24 proc. więcej niż na początku ubiegłego roku. Trzeba jednak pamiętać, że usługi malarskie w ostatnich latach systematycznie drożały i to w zastraszającym tempie. To trend, który dotknął nie tylko Polskę, ale również inne kraje Unii Europejskiej.
W niewiele wolniejszym tempie wzrosły stawki hydraulików, stolarzy czy chociażby elektryków. Za pracę wszystkich tych fachowców trzeba zapłacić obecnie od 17 do 18 proc. więcej niż w styczniu 2022 r. Eurostat podaje jednak, że gwałtownie podniosły się ceny konserwacji urządzeń grzewczych. Dane wskazują podwyżkę na poziomie nawet 12 proc. w porównaniu ze stanem sprzed roku.
Dlaczego płacimy aż tyle malarzom?
Chociaż stawki malarzy wyhamowały, to są to usługi, których ceny w ostatnich 5 latach drożeją najszybciej. Dzieje się tak zarówno w Polsce, jak i w całej Europie. Eurostat podaje, że od 2018 r. koszt malowania w naszym kraju przynajmniej podwoił się. To najwyższy wynik na Starym Kontynencie, więc można założyć, że fachowcy mają, „z czego schodzić”. Statystyki pokazują jednak, że sytuacja jest zdecydowanie bardziej złożona. W ostatnich 5 latach we wszystkich krajach europejskich usługi malarskie podrożały o 38 proc. Oznacza to wzrost o 2,5 wolniejszy niż w Polsce.
Polscy malarze nie są jednak osamotnieni. Okazuje się, że podobnie wygląda to winnych częściach Europy Środkowo-Wschodniej. W Węgrzech, Litwie, Słowacji, Bułgarii, czy wreszcie w Czechach za malowanie mieszkania trzeba zapłacić od 76 do 88 proc. więcej niż jeszcze 5 lat wcześniej. To stanowi duży kontrast w stosunku do innych państw europejskich. Podwyżki cen usług malarskich w tym samym czasie w Szwajcarii, Włoszech, Albanii, Grecji, Belgii czy chociażby w Finlandii wyniosły zaledwie kilka procent. Mowa o wzroście na poziomie od 3 do 9 proc.