Od marca jesteśmy świadkami prawdziwej burzy na rynku nieruchomości. Spada liczba ofert wynajmu mieszkań, a ich średnie ceny notują znaczący wzrost. Jak wynika z danych Bankier.pl, w górę idą zarówno koszty najmu kawalerek, jak i większych nieruchomości. Widać też spadek ilości samych ofert.
Brakuje mieszkań
Najbardziej zauważalny jest on w stolicy Dolnego Śląska. Pod koniec lutego we Wrocławiu dostępnych było 1432 mieszkań na wynajem. Miesiąc później było ich już jedynie 362. To spadek o 75 proc. zaledwie w ciągu trzydziestu dni. Podobnie jest w Krakowie. Tam liczba ofert w relacji miesięcznej zmniejszyła się aż o 70 proc.
Najlepiej sytuacja wygląda w Warszawie. Choć ubyło tam najwięcej mieszkań pod najem, pod koniec marca wciąż dostępnych było 2258 ofert. Oznacza to, że w przypadku stolicy można mówić o spadku na poziomie 60 proc. w ciągu jednego miesiąca.
Zmiana metrażu i ceny
W zależności od miasta inne jest również zapotrzebowanie na konkretne metraże. We Wrocławiu najbardziej pożądane są mieszkania o powierzchni mniejszej niż 40 mkw. Tych ubyło w stolicy Dolnego Śląska o 83 proc. W Krakowie i Warszawie najchętniej wynajmowane są nieco większe nieruchomości. Od końca lutego do końca marca z rynku zniknęło odpowiednio 70 i 75 proc. ofert mieszkań od 40 do 60 mkw. Z kolei w Szczecinie najpopularniejsze są nieruchomości o powierzchni powyżej 80 mkw. Takich ofert jest mniej aż o 64 proc.
Niezależnie od metrażu wzrosły też ceny wynajmu. Najbardziej podrożały małe mieszkania. W przypadku lokali poniżej 38 mkw. w samej Łodzi koszty zwiększyły się o 11 proc. W ujęciu rocznym to już skok o 27 proc. Średnia cena najmu kawalerki we Wrocławiu i Katowicach poszybowała w górę o ponad 20 proc. Podobnie jest z resztą w innych dużych miastach.
Końca nie widać?
Gwałtowny wzrost zainteresowania wynajmem nieruchomości ma wiele przyczyn. Oczywiście generowany jest on w dużej mierze przez Ukraińców uciekających ze swojego kraju przed wojną. Nie bez znaczenia są też inflacja i rosnące stopy procentowe. Wiele osób, które zainteresowane były zakupem mieszkania, przez brak zdolności kredytowej i wysokie koszty pożyczek zmuszone zostały do powrotu na rynek najmu.
Na początku maja eksperci zaczęli mówić o stopniowym spadku cen. Tak jest chociażby we Wrocławiu, gdzie dynamicznie rosnąca liczba ofert powyżej 80 mkw. powoduje obniżkę kosztów. Analitycy podkreślają, że szczyt mamy już za sobą, jednak nie wszędzie zaczyna być taniej.
– O ile w każdym z dziewięciu analizowanych miast średnia cena za mkw. jest wyższa niż w lutym, to nie w każdym z nich średnia cena całkowita zaczęła rzeczywiście spadać. W niektórych miastach wciąż pnie się do góry – mówi Karolina Klimaszewska.
Niższych cen nie widać w Krakowie czy w Gdańsku, gdzie wciąż notuje się wzrost.