Polacy chętniej kupują mniejsze mieszkania
Z danych NBP można przeczytać, że
za lokale z rynku pierwotnego w największych polskich miastach trzeba było zapłacić o 17,5 proc. więcej r/r. W przypadku rynku pierwotnego zanotowaliśmy wzrost na poziomie 13,6 proc. Są to dane podsumowujące transakcje zawierane w III kw. br.
Okazuje się również, że
Polacy kupują więcej mieszkań z niższej półki cenowej. Średnia cena na podstawie zapisów z aktów notarialnych zwiększyła się o 8,3 proc. r/r. Wzrost cen mieszkań, podwyżki stóp procentowych oraz spadek zdolności kredytowej sprawiły, że coraz więcej osób sięga po mniejsze lokale, w gorszym standardzie, czy też w większym oddaleniu od centrum miasta. To sposób na ograniczenie ostatecznego kosztu zakupu nieruchomości.
Nie we wszystkich miastach jest drożej
Porównując wyniki sprzedaży pomiędzy dwoma ostatnimi kwartałami, można dojść do wniosku, że w części miast w III kw. za mieszkanie trzeba było zapłacić mniej niż w II kw. br. Na rynku pierwotnym taka sytuacja miała miejsce w Gdyni, Katowicach i Olsztynie. Tańsze mieszkania z „drugiej ręki” można było kupić w Bydgoszczy, Trójmieście, Katowicach, Rzeszowie, Szczecinie i Wrocławiu.
Zdolność kredytowa hamuje dynamikę rynku mieszkaniowego
Mniejszy popyt na mieszkania skutkuje wolniejszym wzrostem cen nieruchomości. Ma to głównie związek z trudnościami z uzyskaniem kredytu hipotecznego. Seria podwyżek stóp procentowych oraz rygorystyczne podejście banków do badania zdolności kredytowej nie pomaga Polakom marzącym o własnym „M”. W ubiegłym roku trzyosobowa rodzina, w której dwie osoby pracują i uzyskują po średniej krajowej, mogła sobie pozwolić na zakup mieszkania o wartości ok. 700 tys. złotych. Dziś jest to niespełna 430 tys. złotych.
Optymizmem nie napawa spodziewane pogorszenie na rynku pracy. Według analityków banku centralnego bezrobocie w Polsce w ciągu kolejnych lat ma rosnąć – do 4,8 proc. w 2025 roku (obecnie wynosi ono mniej niż 3 proc.).
Rząd chce wesprzeć rynek mieszkaniowy?
Pojawiają się głosy, że rząd nie powiedział ostatniego słowa w kwestii programów mieszkaniowych dla młodych. Aktualnie obowiązujący program kredytów bez wkładu własnego trafił na niepodatny grunt, ponieważ największym problemem nie jest brak wkładu własnego, a brak zdolności kredytowej.
Dobrym rozwiązaniem mógłby okazać się program niskoprocentowych kredytów, który pomógłby w walce z problemem niskiej zdolności kredytowej. Szczegóły nie są jednak wciąż znane.
W III. kw. deweloperzy zaczęli budować o niemal 45 proc. mniej mieszkań niż w analogicznym okresie ub. r. Oznacza to, że wiele nieruchomości nie zostanie oddanych do użytkowania w 2024 roku. Potrzeby mieszkaniowe w Polsce rosną – głównie ze względu na migrację. Istnieje duże ryzyko, że w 2024 roku duży popyt trafi na barierę niedostatecznej podaży. To może skutkować ponownym, dynamicznym wzrostem cen nieruchomości.