Prokurator generalny interweniował w sprawie 90-letniej mieszkanki Warszawy, która to miała zwrócić miastu 40 tys. zł z bonifikaty przydzielonej jej podczas wykupu mieszkania. Po 50 latach mieszkania w lokalu na Muranowie, w lutym 2018 r. lokatorka postanowiła wykupić nieruchomość od miasta. Zyskała wówczas 90 proc. bonifikatę, wynoszącą ok. 300 tys. zł.
Gdy minęło 1,5 roku, kobieta przeprowadziła się, a zajmowane dotąd mieszkanie sprzedała. Podpisana z miastem umowa zawierała warunek dotyczący okresu, jaki musi upłynąć od przyznania ulgi. Wynosił on 5 lat, więc sprzedając mieszkanie, kobieta naruszyła zaakceptowane zasady. Tym samym miasto zobowiązało ją do zwrotu części bonifikaty, oszacowanej na 40 tys. zł.
Sąd Najwyższy, do którego wpłynęła sprawa za pośrednictwem prokuratora generalnego, orzekł, że staruszka nie musi wpłacać żądanej przez miasto kwoty, ponieważ, jak zaznaczono, „prawo powinno być stosowane dla ludzi”.
Swoją decyzję o sprzedaży mieszkania kobieta argumentowała m.in. kwestiami bezpieczeństwa – jak podkreślała, w obiekcie dochodziło do włamań. Ponadto do mieszkania prowadziły strome schody, co ze względu na jej wiek i stan fizyczny stanowiło spore utrudnienie. Z kolei, jeśli chodzi o uzyskany z transakcji dochód, w 83 proc. sfinansował on nabycie nowego lokalu, a pozostałe środki kobieta przeznaczyła na remont zakupionej nieruchomości.