Tym którzy dopiero rozglądają się za kredytem, ale także osobom, które chcą zamienić obecny kredyt na tańszy, z pewnością przyda się kolejny ranking kredytów hipotecznych Gazety Wyborczej i Expandera.
Jak czytamy w serwisie Expander.pl, pożyczając 200 tys. zł na zakup mieszkania o takiej samej wartości możemy zapłacić odsetki wg stopy 3,5 proc. (Millennium, Raiffeisen Bank), ale też trafić na kredyt w cenie ok. 4,2 proc. w Banku BGŻ czy Kredyt Bank. Najniższą marżę pobiera w tym przypadku Fortis Bank – 1,3 pkt proc. Jednocześnie oprocentowanie w tym banku wynosi 3,62 proc. – nie jest więc najniższe na rynku.
Wynika to stąd, że Fortis – podobnie jak kilka innych banków – opiera cenę swojego kredytu na 6-miesięcznej stopie LIBOR dla franka szwajcarskiego. Stopa ta wynosi ok. 2,3 proc. i jest wyższa od kształtującego się poziomie 2,2 proc. 3-miesięcznego LIBOR-u. W ten sposób w notowaniach rynkowych stóp procentowych uwzględniona jest prognoza dalszego wzrostu stóp w Szwajcarii. I dlatego właśnie w tabelach prezentujących koszty kredytów w różnych bankach prezentowane są także marże – w dłuższym okresie to ich poziom jest najważniejszy, bo tendencja na rynku stóp procentowych w trakcie spłaty kredytu z pewnością kilka razy się odwróci.
Od początku września ubiegłego roku średnio oprocentowanie kredytu we frankach (dla kwoty pożyczki 200 tys. zł i zakupu nieruchomości o tej samej wartości) wzrosło z 3,47 do 3,81 proc. To oczywiście efekt wzrostu stóp procentowych w Szwajcarii. 14 grudnia ubiegłego roku miała miejsce podwyżka o 0,25 pkt proc. a w połowie marca oczekiwana jest kolejna. Dla otarcia łez można dodać, że jest ona już uwzględniona w oprocentowaniu kredytów – rynek ją „przewidział”.
Jednocześnie prezes banku centralnego Szwajcarii Jean-Pierre Roth ostrzega, że kolejne podwyżki mogą mocno uderzyć po kieszeni polskich kredytobiorców. Szwajcarskie stopy mają w tym roku wzrosnąć do 2,75 proc. co oznacza, że koszt przeciętnego kredytu we frankach sięgnie 4,1 proc. Faktyczne oprocentowanie takiego kredytu wynosi jednak ok. 4,4-4,5 proc. – koszt kredytu walutowego podnoszony jest przez tzw. spread, różnicę między kursem wypłaty a kursem spłaty kredytu.
Na to wszystko nakładają się jeszcze prognozy części analityków dotyczące umocnienia się szwajcarskiej waluty. Ostatnio frank traci systematycznie względem euro. To dobra informacja dla polskich kredytobiorców. W efekcie od połowy listopada kurs szwajcarskiej waluty w złotych praktycznie się nie zmienił – wynosi obecnie ok. 2,38 zł. W tym samym czasie euro podrożało z 3,80 do 3,88 zł. Prezes szwacjarskiego banku centralnego zaklina rzeczywistość prognozując, że frank przestanie się osłabiać względem euro. A to mogłoby oznaczać także wzrost jego ceny w złotych i wyższe raty naszych kredytów.
Czy to znaczy że już czas zapomnieć o frankach? Nie. Nadal aktualne są długoterminowe tendencja i zależności między frankiem i euro. Są one ważne dlatego, że – mimo małego entuzjazmu dla euro w polskim rządzie - Polacy już za kilka lat będą zarabiać we wspólnej walucie. Zależności o których mowa, dotyczą stóp procentowych oraz kursów. Stopy procentowe w Szwajcarii zawsze były niższe średnio o 1,5 pkt proc. od stóp ustalanych dla strefy euro przez Europejski Bank Centralny. Jednocześnie wzajemny kurs euro i franka jest bardzo stabilny – waluty te zachowują się identycznie wobec walut zewnętrznych (takich jak złoty czy dolar), natomiast między sobą pozostają we względnej harmonii – oczywiście kurs EUR/CHF zmienia się w czasie, np. ostatnio – tak jak wspomniałem – frank osłabia się do wspólnej waluty, coraz więcej franków trzeba płacić za jedno euro. Skala tych zmian jest jednak znacznie mniejsza niż to się dzieje w przypadku innych par walut. Podsumowując: frank jest prawie jak euro (przy czym w tym przypadku „prawie” nie robi wielkiej różnicy), a jednocześnie jest niżej oprocentowany. Dlatego ktoś kto dzisiaj bierze na 30 lat kredyt we frankach, a za 5 lat będzie zarabiał w euro, nie powinien się obawiać.
Zobacz ranking”
www.expander.pl