Ceny domów rosną znacznie wolniej niż mieszkań, ale zmiany tych cen są nieuniknione i to właśnie dlatego, że drożeją inne nieruchomości, a szczególnie tereny pod zabudowę.

W niektórych miastach w najlepszych lokalizacjach koszty zakupu lokalu mieszkalnego przekraczają już 10 tys. złotych za metr kwadratowy. Roczne tempo wzrostu sięga nawet 35 proc. Tymczasem okazuje się, że tak drogo kupione mieszkania coraz trudniej jest komuś wynająć.

Odwrócona hipoteka mogłaby podreperować domowe budżety tysięcy Polaków, którzy – choć zarabiają mało – są właścicielami mieszkań. Niektóre banki już badają pod tym kątem rynek.

Ponad 8,3 tys. wyniosła liczba mieszkań oddanych do użytkowania w lipcu br. Jest to mniej więcej tyle samo co miesiącu wcześniejszym.

Piotr Styczeń, wiceminister budownictwa, poprzez nowelizację ustawy o gospodarce nieruchomościami chce zwiększyć obrót gruntami i mieszkaniami. Właściciele nieruchomości szybciej i taniej podzielą swoje grunty, a zwrot bonifikaty gminie przy sprzedaży gruntów i mieszkań nie będzie obowiązkowy.

Prawie ćwierć miliarda euro – taką cenę osiągnął kompleks dziewięciu biurowców w sąsiedztwie Galerii Mokotów w Warszawie.

Ceny gruntów stopniowo rosną, a w ostatnich kilku latach w wielu rejonach kraju nawet szybciej niż mieszkań.

Najwięcej apartamentowców w Warszawie powstaje na Mokotowie. Za 1 m kw. lokum z górnej półki trzeba wyłożyć co najmniej 9 tys. zł

Na obrzeżach Lasku Wolskiego rośnie kameralny budynek, w którym wystawiono na sprzedaż cztery apartamenty. Za większe trzeba zapłacić milion dolarów, za mniejsze – pół miliona. To tyle, co za mieszkanie w centrum Berlina, Brukseli czy w Nowym Jorku.

trwa boom na rynku nieruchomości, a deweloperzy znajdują chętnych, zanim jeszcze załatwią wszystkie formalności. W związku z tym powstała moda na tzw. rezerwacje. Wiele osób je podpisuje i płaci wysokie kaucje rezerwacyjne. Deweloperzy tymczasem nie zawsze dotrzymują słowa i nie zawierają umów przedwstępnych.