Rynek wtórny

Rynek pierwotny

Rynek komercyjny

Projekty domów

Rodzaj nieruchomości

Rodzaj transakcji

Powierzchnia (m²)

Cena

Pokoje

Miejscowość lub region

Dzielnice i ulice

Okolice

wyszukiwanie zaawansowane »

pokaż też rynek pierwotny

MÓJ KRN

wielkopolskie
wiadomości
rynek
Taniej w Dubaju niż w Warszawie

region

wszystkie wiadomości

prawne

ekonomiczne

rynek

budowlane

pozostałe

dla mediów nowe

»
	Pn	Wt	Śr	Cz	Pt	So	Ni
	28	29	30	31	1	2	3
	4	5	6	7	8	9	10
	11	12	13	14	15	16	17
	18	19	20	21	22	23	24
	25	26	27	28	29	30	1

SUPEROFERTA

POLECANE INWESTYCJE

OFERTY LUKSUSOWE

« poprzedni

następny »

Taniej w Dubaju niż w Warszawie

Coraz mocniejszy złoty zachęca Polaków do inwestowania w nieruchomości za granicą. Mogą oni teraz kupić nieruchomość w Dubaju obok tej, którą nabyli dla swojej rodziny Brad Pitt i Angelina Jolie – podaje „Rzeczpospolita”.

Rosnącą zamożność Polaków zauważyła brytyjska firma z siedzibą w Dubaju High Society Properties. Prezes HSP Pat Sheridan oraz dyrektor firmy na Europę Środkową i Wschodnią przekonywali o walorach osiedlenia się w tym mieście. Najważniejszym argumentem, poza bezpieczeństwem i bardzo niskimi podatkami, są ceny. Jak czytamy dalej, cena metra kwadratowego luksusowego apartamentu w Dubaju wynosi 11 tys. zł, co oznacza, że metr kwadratowy luksusowej rezydencji, często w pełni wyposażonej, kosztuje mniej niż metr w apartamencie na obrzeżach Warszawy.

HSP proponuje kupno rezydencji w Business Bay, Dubai Waterfront, The World (tam, gdzie kupili nieruchomości Pitt i Jolie). Ceny nieruchomości rosną tam o kilkadziesiąt procent rocznie. Nie ma również problemów z opóźnieniami w inwestycjach, bo sam szejk Muhammad al Machtum osobiście odwiedza największe budowle i sprawdza postępy – donosi dziennik. Bezpieczne są również pieniądze inwestorów, jako że do momentu oddania klientowi nieruchomości pieniądze klienta przetrzymywane są na należącym do państwa koncie. Jedyny problem mogą stanowić połączenia Warszawa – Dubaj, gdyż linie lotnicze Emirates odczuły rosnące koszty paliwa i będą starały się raczej zwiększyć częstotliwość połączeń do tych miast, do których już latają (np. do Frankfurtu czy Hamburga), niż otwierać się na rynki całkowicie nowe, gdzie zyski przychodzą po wielu miesiącach.

Źródło: „Rzeczpospolita” 2.07.2008, 03.07.2008