Nieubłaganie zbliża się koniec ulgi remontowej. Z końcem tego roku stracimy szanse na odliczenia, a od następnego roku remontowanie domów i mieszkań będzie droższe. Osoby, które do tej pory nie wykorzystały jeszcze pełnych limitów, powinny się zastanowić, czy nie warto tego jeszcze zrobić. Zwłaszcza, że aby z tej ulgi skorzystać, nie trzeba teraz remontować, a wystarczy tylko kupić materiały. Remont zaś można wykonać już w następnym roku. Można zatem znacząco zaoszczędzić na kosztach, kupując jeszcze w tym roku np. farby, płytki, zaprawy, terakotę, parkiet czy panele podłogowe, okna i drzwi, kaloryfery, wanny, kabiny prysznicowe, baterie, umywalki itp. Odpisać w ramach ulgi można także koszty usług remontowych, np. malowania, cyklinowania, lakierowania czy układania glazury, także tynkowania domów czy ich ocieplania. Wydatki, które można odliczyć w ramach ulgi, to zbiór bardzo obszerny i mieści się w nim większość tego, co służy podniesieniu standardu mieszkania czy domu i jest na trwale z nimi związane. Jednak aby dokonać odliczenia na wszystkie wydatki, konieczna jest faktura VAT. Potrzebny jest także tzw. tytuł prawny do mieszkania lub domu, który zamierzamy remontować. Jednak niekoniecznie musimy być jego właścicielami – równie dobrze możemy mieć umowę najmu czy użyczenia, albo każdą inną umowę dającą nam prawo do lokalu lub budynku.
W ramach ulgi można odliczyć od podatku 19 proc. wydatków, nie więcej niż: 4725 zł dla mieszkania, 5670 zł dla domu i 945 zł na instalację gazową. Aby taki zwrot osiągnąć trzeba wydać:
na remont mieszkania – 24 868,42 zł
na remont domu – 29 840,10 zł
na remont instalacji gazowej – 4.973,68 zł
Ulga remontowa ma też swoją dolną granicę: aby z niej skorzystać, na remont należy wydać nie mniej niż 567 zł.