Dla flippera stary dom w strefie podmiejskiej to niezła gratka
Wśród flipperów największym zainteresowaniem cieszą się stosunkowo niedrogie w utrzymaniu budynki, które przechodzą gruntowny remont. Na czterech kondygnacjach z łatwością da się wyodrębnić nawet 18 niewielkich lokali, które następnie są wynajmowane. A gdzie szukać tego typu okazji inwestycyjnych? W większości przypadków są to domy, które pochodzą z lat 1985-2000. Nie są to w związku z tym nowoczesne budynki, aczkolwiek ich zakup często odbywa się po korzystnej cenie.
Dla przykładu w Warszawie orientacyjna stawka takiej nieruchomości wynosi 3–4 tys. zł za mkw., czyli taniej niż koszt budowy domu przez dewelopera. Właściciele nieruchomości to na ogół starsi ludzie, u których scenariusz budowy dużego domu z myślą o dzieciach i wnukach zupełnie się nie sprawdził. Młode pokolenie wybiera dziś niezależność zamiast mieszkania z rodzicami lub u teściów. Stąd też lepiej jest sprzedać taką nieruchomość lub zamienić ją na mniejsze mieszkanie.
Najbardziej atrakcyjne budynki znajdują się w okolicach Warszawy. Są dobrze skomunikowane ze stolicą, co oznacza, że w bliskiej okolicy znajduje się SKM, PKP lub autobus, którym da się szybko dotrzeć do stacji metra.
Za dom z takim adresem trzeba zapłacić ok. 1 mln zł, a jego powierzchnia spokojnie pozwala na przekształcenie go na minikawalerki o średnim metrażu 25 mkw.
- Każda ma własny aneks kuchenny, łazienkę, podliczniki. Ponieważ plan zagospodarowania nie pozwala najczęściej na wydzielenie z takiego metrażu odrębnego lokalu, mieszkania te są przedmiotem najmów długoterminowych. Pod Warszawą taką minikawalerkę wynajmiemy za 1,5–1,8 tys. zł (plus opłaty licznikowe) – mówi dyrektor jednego z warszawskich biur nieruchomości.
Cała kamienica ma ogromny potencjał inwestycyjny
Rynek nieruchomości we Wrocławiu rządzi się nieco innymi prawami niż stolica. Tam dla flippera dużym domem jest cała kamienica zlokalizowana w ścisłym centrum. Rejony te są bowiem preferowane przez studentów i osoby pracujące. Każdego roku zawieranych jest tam co najmniej kilka takich transakcji opiewających na kwotę od 2,5 mln do nawet kilkunastu mln zł. Wszystko w głównej mierze zależy od skali remontu.
- Poszczególne mieszkania w kamienicy flipperzy dzielą na mniejsze – zwykle kawalerki z aneksem kuchennym i łazienką. Rzadziej na lokale dwupokojowe. Czynsz za wynajem takiego mieszkanka waha się od 1,2 tys. zł na obrzeżach do 1,7 tys. zł w centrum Wrocławia. Do tego dochodzą opłaty za media – mówi ekspertka WGN.
W Krakowie podobnie, jak we Wrocławiu to właśnie całe kamienice aniżeli stare domy poza miastem cieszą się zainteresowaniem flipperów.
- Często mają wyodrębnione lokale lub przynajmniej udział ze wskazaniem. Taki udział oznacza, że lokal mieszkalny nie jest prawnie wyodrębniony – stanowi część wspólną całej nieruchomości. Wspólnota zawarła pomiędzy sobą umowę, wskazując, że na taki i taki udział Jana Kowalskiego przypada, dajmy na to, mieszkanie na I piętrze oznaczone przez wspólnotę numerem 4. W księdze wskazany jest udział 15/100 przypadający na określoną osobę, ale odnoszący się do całości nieruchomości. Nie ma zaś informacji o wyodrębnionym lokalu nr 4, którego własność przypadałaby Janowi Kowalskiemu – wyjaśnia Krzysztof Kabaj, członek zarządu Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN).
Dla krakowskich flipperów korzystniejszą inwestycją niż wynajem jest wyodrębnienie nawet niewielkich lokali, które następnie zostaną wyremontowane i wystawione na sprzedaż z zyskiem.
Kawalerki w dobrym standardzie w samym centrum stolicy Małopolski można następnie komuś wynająć za co najmniej 2 tys. zł.