Analiza rynku mieszkaniowego w czasach wirusa
Specjaliści z Departamentu Analiz Makroekonomicznych Banku Pekao dokonali analizy rynku nieruchomości w czasach pandemii koronawirusa. Według nich pierwsza faza kryzysu była mniej dotkliwa, niż się spodziewano. Sytuacja jest jednak dynamiczna i nadal nie mamy pewności co do jej dalszego przebiegu.
Z raportu „Rynek mieszkaniowy w czasach wirusa” wynika, że restrykcje z pierwszej fazy epidemii koronawirusa spowodowały spadek aktywności gospodarczej w II kw. 2020 roku. Zdaniem analityków w 2021 roku tempo wzrostu PKB może wrócić do poziomu sprzed kryzysu.
W raporcie czytamy: Dane za ostatnie miesiące pokazują, że odbudowa zaczyna coraz bardziej przypominać <
>, czyli po pierwszym silnym odbiciu przychodzi wypłaszczenie
.
Największym zagrożeniem dla scenariusza bazowego jest sytuacja epidemiczna w Polsce oraz Europie. Obawy wzbudza ryzyko powracających restrykcji, co może przyczynić się do osłabienia aktywności gospodarczej w tym i kolejnym roku. Zdaniem ekonomistów najbardziej ucierpieć mogą najsilniej dotknięte sektory gospodarki.
Z raportu wynika, że rynek mieszkaniowy jest w stanie zachować względną odporność. Jednak realnym ryzykiem pozostaje realizacja bardziej pesymistycznych scenariuszy.
Możliwe zahamowanie wzrostu cen z ostatnich lat
Eksperci z Pekao oceniają, że dotychczasowy dynamiczny wzrost cen na rynku mieszkaniowym, który obserwowaliśmy w ostatnich latach, może zostać zahamowany. Ze względu na duży poziom niepewności trudno jest obecnie wysnuć jednoznaczne wnioski dotyczące tego, czy rynek nieruchomości będzie odporny na zachodzące zmiany.
Z bazowego scenariusza wynika, że w latach 2020-2021 rynek mieszkaniowy może odczuć umiarkowany spadek sprzedaży. Jest to wynik czasowych fizycznych utrudnień, pogorszenia się nastrojów konsumentów i inwestorów oraz utrudnionego dostępu do kredytów.
Następnie, już w 2021 roku spadek ma zacząć przechodzić w stagnację. Optymistyczny wariant scenariusza zakłada nawet niewielki wzrost. Wzrost stopy bezrobocia ma utrzymać się na umiarkowanym poziomie (do ok. 7-8 proc.). Konsumenci mają natomiast stosunkowo szybko odzyskać dawny optymizm.
Kryzys spowodowany pandemią koronawirusa wyhamował wzrost cen mieszkań. Dlatego też odbudowaniu popytu sprzyjać będą przystępne cenowo oferty dostępne na rynku nieruchomości. W nieco dłuższej perspektywie (2022-2024) specjaliści zakładają, że banki złagodzą politykę kredytową. To natomiast będzie sprzyjać poszukiwaniu korzystnych cenowo ofert nieruchomości.
Przypuszcza się, że bardzo niskie stopy procentowe utrzymają się przez najbliższy czas – skutkami będą tańsze kredyty oraz zakup mieszkania jako sposób na lokatę kapitału. Będzie to sprzyjać większej atrakcyjności zakupu nieruchomości. Eksperci zakładają, że popyt odbuduje się szybko, chociaż może napotkać pewne ograniczenia podażowe (m.in. spowodowane spadkiem liczby budów w ostatnich 2 latach). Sam rynek mieszkań ma jednak pozostać stabilny i silny.
Z raportu wynika, że obronną ręką z kryzysu powinny wyjść duże firmy deweloperskie. Pewne utrudnienia mogą czekać mniejszych i średnich inwestorów. Raport zakłada, że w krótkim horyzoncie (2020-2021) poziom cen mieszkań może umiarkowanie spadać. Nie można jednak tezy tej dopasować do każdej lokalizacji oraz rodzaju nieruchomości. W latach 2022-2024 ceny mieszkań powinny powrócić na dawną ścieżkę wzrostową. Analitycy prognozują, że w drugiej połowie tego okresu przekroczony zostanie poziom wyjściowy z 2020 roku.