Deweloperzy wycinają za dużo drzew

Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła analizę działań deweloperów, którzy przygotowując działki pod budowę, decydują się na wycinkę drzew. Problemem w takich przypadkach jest brak aktywności ze strony urzędów miast, które bezrefleksyjnie wydają zgodę na tego rodzaju prace, nie zastanawiając się nad konsekwencjami swoich decyzji. Wątpliwości Najwyższej Izby Kontroli budzi zwłaszcza brak inwentaryzacji terenów zielonych. Podczas kontroli podkreślono, że wydawanie pozwoleń na wycinkę drzew powinno być poprzedzone analizą aktualnych priorytetów miasta. Jeśli Magistrat uzna, że należy przede wszystkich skoncentrować się na rozwoju infrastruktury i stymulowaniu rynku nieruchomości, obowiązkowo powinien zadbać przy tym o ochronę przyrody.

W ocenie Najwyższej Izby Kontroli, ponad troskę o zachowanie terenów zielonych urzędnicy wyżej stawiali interesy inwestorów. Wśród 201 przeanalizowanych projektów budowlanych, które zakładały wycinkę łącznie 24 817 drzew, tylko niewielki odsetek wymagał wprowadzenia poprawek. Urzędy nie zgodziły się na usunięcie jedynie 59 drzew.

Kontrola obejmowała również najczęściej stosowane formy kompensacji za wycinkę. Zgodnie z danymi liczbowymi uzyskanymi od urzędów, inwestorzy posadzili więcej drzew niż wycięli (w miastach to 109 proc., w powiatach odsetek jest niewiele niższy), w wyniku nakazu zastąpienia usuwanych roślin nowymi nasadzeniami. Jakość tej formy kompensacji jest jednak niezadowalająca, ponieważ przedsiębiorcy najczęściej wybierają sadzonki niskiej jakości, co ostatecznie przekłada się na zmniejszenie zasobów przyrodniczych obszarów miejskich.

Najwyższa Izba Kontroli zwróciła uwagę ponadto na nieskuteczność kar finansowych nakładanych na inwestorów za przeprowadzenie niezgodnej z prawem wycinki drzew. Łączna kwota odszkodowań z tego tytułu sięgnęła 51 mln zł, z czego w praktyce do kas lokalnych samorządów wpłynęło tylko 5 proc. naliczonych opłat.