100 tys. zł na start może nie wystarczyć
Chcąc dziś kupić mieszkanie nawet na kredyt, trzeba dysponować sporym zapasem gotówki. Żaden bank nie udzieli bowiem „hipoteki”, jeśli przynajmniej części całkowitej kwoty do zapłaty za nieruchomość nie zostanie pokryta z własnych środków. Na ogół instytucje finansowe wymagają 20 proc. wkładu własnego. Jeśli przedmiotem sprzedaży jest niewielkie, 2-pokojowe mieszkanie w stolicy Małopolski za przykładowo 450 tys. zł, wymagana przez banki wpłata może wynieść blisko 100 tys. zł. Kupując większe mieszkanie lub o wyższym standardzie, opłaty początkowe będą automatycznie większe.
Na tym jednak nie koniec, ponieważ do tego dochodzą jeszcze koszty transakcyjne. Należy do nich taksa notarialna, opłaty sądowe, podatek, prowizja dla pośrednika i ta związana z zaciągnięciem kredytu. Gdyby chcieć to wszystko razem zliczyć, okazuje się, że dodatkowo od wartości kupowanego mieszkania zapłaci się od 3 proc. w przypadku rynku pierwotnego oraz do 8 proc., decydując się na rynek wtórny. Jest to zatem niemały wydatek, do którego i tak w następnej kolejności dojdą kolejne. Remont, wykończenie lokalu i oczywiście jego wyposażenie też swoje kosztuje.
Nie ma się zatem co dziwić, że ponad połowa Polaków w wieku od 25 do 34 lat mieszka z rodzicami. Według danych Eurostatu mowa tu o mniej więcej 2,5 mln osobach, z których około 2 miliony są aktywne zawodowo, a i tak nie stać ich na zakup czy najem własnego mieszkania. Ufając temu, co zapowiada rząd, sytuacja ta ma ulec poprawie, a droga do pierwszego mieszkania może się wręcz diametralnie skrócić.
Jakie zmiany zapowiada rząd?
Rząd zamierza wesprzeć Polaków w zakupie własnego mieszkania, likwidując podatek PCC, jakijest obligatoryjny w przypadku rynku wtórnego. Podatek ten standardowo pochłania 2 proc.
wartości lokalu. Po zmianach forsowanych przez rząd, nabywając używane mieszkanie lub dom, nie będzie takiej konieczności pod warunkiem, że nigdy wcześniej nie dokonywało się tego rodzaju zakupu. Potencjalna oszczędność w przypadku przeciętnej transakcji może wynieść kilka tysięcy złotych.
Z kolei w dużych miastach w portfelu nabywcy kwota ta ma szansę wzrosnąć nawet do kilkunastu tysięcy złotych. Zmiany mają dotyczyć także kredytów z przeznaczeniem na zakupmieszkania.
- W kontekście ułatwień dla osób kupujących pierwszą w życiu nieruchomość nie sposób nie wspomnieć też o „Bezpiecznym Kredycie 2 proc.”. Będzie to preferencyjny kredyt dla osób przed 45 rokiem życia, które będą chciały kupić lub zbudować swoje pierwsze własne „cztery kąty”. Oprocentowanie ma być około 3 razy niższe niż w przypadku dziś dostępnych kredytów. Maksymalna kwota kredytu wynosić będzie 500 tysięcy złotych dla singli i 600 tysięcy dla małżeństw i osób samotnie wychowujących dzieci. Do tego będzie można dołożyć wkład własny, ale nie więcej niż 200 tysięcy złotych – twierdzi jeden z analityków rynku nieruchomości.
Oprócz tego można się spodziewać, że banki zaczną bardziej liberalnie badać zdolność kredytową, a o preferencyjny kredyt będzie łatwiej niż o standardową „hipotekę”. Nie można również zapominać o rządowym programie, który
nadal obowiązuje. Chodzi dokładnie o tzw.
kredyt bez wkładu własnego.
Już niebawem może się zatem okazać, że osoby kupujące pierwsze mieszkanie nie tylko będą zwolnione z podatku PCC, ale też zyskają tańszy i łatwiej dostępny kredyt nawet bez wkładu własnego. Warto przy tym pamiętać, że chcąc skorzystać z powyższych ulg, należy spełnić pewne z góry określone warunki. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli kupujący pierwsze mieszkanie zakwalifikuje się na wszystkie ułatwienia, to zasób gotówki potrzebny na
zakup mieszkania zostanie mocno zredukowany.